sobota, 17 stycznia 2009

MAMMA MIA !


Skończyłam przed momentem oglądać ten film.
I jestem pod wrażeniem. Nie zmieniłabym w tym filmie ani jednego ujęcia, ani jedne
go kadru.
Film lekki i przyjemny. Miejscami zabawny, miejscami wzruszający. Doskonały na poprawę nastroju.
Idealnie wkomponowane w akcję sytuacyjną teksty i muzyka ABBY.

I WIELKA Meryl Streep - aktorka z najwyższej półki (moim skromnym zdaniem) tu jak nastolatka - zwariowana i szalona a jednocześnie dojrzała, kobieca i zmysłowa. Dla mnie IDEALNA.






piątek, 16 stycznia 2009

NA SZKLE MALOWANE ...


Nie mogłam się doczekać tego świecznika i wreszcie jest !
Zakupiłam go w jednym z moich ulubionych sklepików : http://www.avapracownia.pl/

Przecudne rzeczy można tam nabyć. Najbardziej ubolewam nad tym, iż wszystkie nowości na które mam ochotę znikają w zastraszającym tempie. Wcale się nie dziwię ale ja też bym chciała coś sobie ustrzelić. Muszę wzmóc moją czujność.


Poniżej zamieszczone buteleczki mają dla mnie wyjątkowe znaczenie.
Po pierwsze zakupiłam je na aukcji charytatywnej.
Po drugie wykonane są przez dzieci nie w pełni sprawne ( jakoś słowo niepełnosprawne zupełnie mi się nie podoba ) na zajęciach terapeutycznych.
Są przepiękne i za każdym razem kiedy na nie spojrzę wzruszają mnie.



czwartek, 15 stycznia 2009

CUDO NR 2

Jak powiedziałam tak zrobiłam.
Fioletowy czekał i już jest w domu ...



środa, 14 stycznia 2009

CUDO



Zdjęcie hiacyntu zamieszczone przez Keri urzekło mnie.
Preferuję rośliny ozdobne z liści, tym bardziej byłam zaskoczona swoją reakcją. No ale takiemu kwiatu trudno się oprzeć.
Będąc w sobotę na zakupach w osiedlowym sklepie postanowiłam wstąpić do kwiaciarni, również osiedlowej, wyłącznie, by sprawdzić czy są.
Te hiacynty oczywiście.
Bardzo lubię klimat kwiaciarni, z kwiatami, bibelotami, ceramicznymi doniczkami i tym specyficznym zapachem - kwiatów, świec i czasem kadzidełka. Uhm ...
No więc stanęłam najpierw przed drzwiami kwiaciarni i jak wariatka przez dłuższą chwilę wmawiałam sobie, że ja tylko tak, przyszłam popatrzeć.
No i trafiła mnie strzała amora jak tylko je zobaczyłam. Były trzy : dwa fioletowe i jeden różowy.
Wybrałam różowego. Długo się ociągałam, a to oglądając inne kwiaty, a to rozmawiając z kobieciną ale w głębi serca i tak wiedziałam, że bez hiacyntu nie wyjdę.
No i nie wyszłam.
Wybrałam różowego. Jest piękny. Ale nie wyobrażacie sobie jaki cudny roztacza wokół siebie zapach. I jaki intensywny.
Umieściłam go na parapecie w salonie (zwykle mówię duży pokój ale salon jakoś ładniej brzmi).
Tuż obok stoi komputer. Usiadłam wczoraj przy komputerze i poczułam tą cudną woń. Ponieważ miałam akurat zasłoniętą roletę w pierwszej chwili nie przyszło mi do głowy co tak pachnie.
Po chwili uniosłam roletę i zobaczyłam to CUDO.
I wiem, że po ten fioletowy też się udam. Mam nadzieję, że nikt mnie jeszcze nie ubiegł i ten fioletowy wciąż tam na mnie czeka ...
I brakuje mu jeszcze pięknej osłonki - o nią też muszę się koniecznie szybko postarać.


wtorek, 13 stycznia 2009

WYRÓŻNIENIE



Tego zupełnie się niespodziewałam i tym większa była moja radość. Takich wypieków na twarzy nie miałam już dawno ...hihi....
Bardzo serdecznie dziękuję za to wyróżnienie które otrzymałam od aagaa

Zasady przyznawania wyróżnienia:
- na swoim blogu umieszczamy logo Kreativ Blogger, oraz informujemy, kto przyznał wyróżnienie
- nominujemy 7 blogów lub więcej do nagrody i podajemy link każdego z tych blogów
- informujemy wyróżnionego o nominacji

Moje lista nominacji :
1. Madzia - za przepiękne zdjęcia, którymi jestem oczarowana
2. Paula_71 - za optymizm, którego tak bardzo zazdroszczę
3. http://mojewypieki.blox.pl/html - za cudowne wypieki
4. Alicja - za niespotykany klimat, jaki mnie otacza ilekroć wchodzę na ten blog
5. Pasjonatka - za moc zainteresowań
6. Keri - również za przepiękne zdjęcia, które mnie czarują
7. Elisse - za ogromną wiarę w to, że się uda mimo wszystko

Pozdrawiam Was wszystkie i pozostałe moje ulubione blogomanki cieplutko

POMARAŃCZE


Dekoracja powyżej to jedna z moich ulubionych dekoracji świąteczno-zimowych.
Niestety suszone pomarańcze kupione a nie zrobione ale pamiętam kiedy otwierałam pudełko w które były zapakowane uderzył mnie niesamowity zapach - taki mocny, intensywny.
Wciąż go pamiętam choć nie pachną już tak intensywnie.


I jeszcze szyszki.
Opanowały tej zimy mnie i cała moją kuchnię.
Są wszędzie - wiszą w oknie, leżą na lodówce, półeczkach kuchennych.
Bardzo je lubię ...






Postanowiłam uchwycić je tu na zdjęciu gdyż już niedługo będzie trzeba gdzieś je bezpiecznie schować bo przed nami wiosna .... i szukanie nowych inspiracji.

niedziela, 11 stycznia 2009

MARY POPPINS

Jakiś czas temu zakupiłam na allegro (jak wszystko zresztą) 5 tomów powieści z mojego dzieciństwa. Jest kilka wydań tych książek ale mnie zależało właśnie na tych - dokładnie te doskonale pamiętam z owych czasów. Polowałam, polowałam i upolowałam. Te okładki miałam zawsze przed oczami kiedy tylko wracałam myślami do dzieciństwa i do tej Pani, która jest niesamowita - MARY POPPINS.
Pochłaniam już 4 tom ...
Odkąd pojawiły się w moim życiu dzieci nie wiele miałam czasu na czytanie.
Choć tak prawdę mówiąc to nie o czas chodziło, bo przecież wieczorami kiedy dzieci już śpią mam ciszę i spokój, ale nie jednokrotnie byłam tak zmęczona, iż marzyłam tylko o tym by usiąść i nic nie robić. Dosłownie.
Siadałam na fotel i ...nic. Po prostu siedziałam i delektowałam się ciszą.
Ani książka, ani telewizor, nic. Tylko cisza.

Ale postanowiłam to zmienić. I te książki były motorem napędowym do zmiany.



Bo w tych książkach jest jakaś MAGIA ...


Akcja książek toczy się w Londynie. Na ulicy Czereśniowej mieszka rodzina Banksów. Pewnego dnia w ich domu pojawia się nowa niania - MARY POPPINS.
Dzieci, początkowo nieufne, bardzo szybko przywiązują się do niej - posiada bo
wiem ona magiczne umiejętności. Dzięki niej dzieci przeżywają mnóstwo fantastycznych przygód.
Sama postać Mary Poppins jest niesamowita ...
Nie wzbudza zupełnie sympatii w czytelniku, jest egocentryczna, próżna i niemiła. Na wszystkie pytania zadane przez dzieci odpowiada szorstko i sarkastycznie. Mimo to kocha dzieci i zamienia ich życie we wspaniałą bajkę. Ilekroć chce, przekracza granice realnego świata, wiodąc swych wychowanków w świat czarów.

P.S. Ta zakładka została wykonana przez mojego syna. Typowo zimowa. Mam nadzieję, że uraczy mnie takimi zakładkami na każdą porę roku.


sobota, 10 stycznia 2009

STOWARZYSZENIE UMARŁYCH POETÓW

Wczoraj wieczorem wpadł mi w ręce zeszyt z czasów szkolnyc
h w którym zapisywałam aforyzmy znanych i nieznanych, cytaty etc.
Znalazłam tam cytat - z filmu, który zrobił na mnie duże wrażenie i który z przyjemnością oglądnęłabym po raz kolejny ...



" Zamieszkałem w lesie,

albowiem chciałem żyć świadomie.

Chciałem żyć pełnią życia
i wysysać z niego kwintesencję.
Wykorzenić wszystko co nie jest życiem
abym w godzinie śmierci nie odkrył,
że nie żyłem ... "





Jest jesień 1959 roku. Do szkoły z ogromnymi tradycjami przybywa nowy nauczyciel języka angielskiego John Keating. Gromadka młodych uczniów Akademii Weltona trafia pod jego opiekę. Keating dobrze zna realia Weltona - jest bowiem absolwentem tej szacownej uczelni. Akademii przyświecają cztery zasady : Tradycja, Honor, Dyscyplina i Doskonałość, będące zarazem synonimem bezdusznego systemu edukacji .
Ekscentryczny profesor wnosi w mury ekskluzywnej uczelni ducha poezji, miłości życia i, co najważniejsze, niechętnie tu widzianą umiejętność samodzielnego myślenia. Zainspirowani przez niego chłopcy odnawiają tytułowe Stowarzyszenie Umarłych Poetów - sekretny związek, w którym odkrywają piękno zapomnianych utworów, a także prawo do marzeń, wolności i buntu.
Zasada Carpe diem - chwytaj dzień, chwytaj chwilę, zaczyna rządzić ich własnym życiem, zrywają z podwładną rolą potulnych dzieci swoich rodziców. Zaczynają realizować swoje pragnienia, swoje marzenia ...


Polecam ten film ...

piątek, 9 stycznia 2009

ZROBIŁAM TO !!!

Hm ... Sama nie wiem jak ale ZROBIŁAM TO!!!
Co ? Założyłam bloga ...
Jest jak na razie w surowiutkim stanie bo nie wiele jeszcze wiem z nowinek (dla mnie) technicznych na temat blogów ale myślę że z czasem będzie coraz lepiej.
W ogóle jestem zaskoczona że się odważyłam ...
Tyle miesięcy czytam z zapartym tchem inne cudowne blogi i aż mnie skręca z zazdrości (takiej pozytywnej) że ja tak nie potrafię.
Ciągle powtarzałam sobie że ja nie i cóż ...
Jak człowiek nie spróbuje to raczej się nie przekona czy potrafi czy też nie.
Więc spróbuję co mi tam ...

Na zdjęciu jeden z moich kącików w kuchni.
Kiedyś moja zmora - bardzo przeze mnie nie lubiany (nie wiem czy to jest stylistycznie poprawnie ale niech będzie).
Przeszedł już tyle ewolucji ...
Wciąż nie jest szczytem moich marzeń ale jest ok.