wtorek, 30 czerwca 2009

MAZURY I SUPER ZABAWA U 13KI

Mój mąż wrócił z Mazur więc jeśli pozwolicie uraczę Was dziś zdjęciami jakie przywiózł z tego urokliwego miejsca.

Było dość pochmurno co widać na zdjęciach.
Na szczęście nie lało.

W ostatni dzień troszkę się rozpogodziło.

Nie byłoby oczywiście rajdu samochodowego bez samochodów...

Mój mąż podczas tego wyjazdu mocno zainteresował się ślimaczkami....


I na koniec WAŻNA INFORMACJA !!!

Zapraszam serdecznie do super zabawy u 13KI

Co to za zabawa zobaczcie sami klikając w link powyżej.

niedziela, 28 czerwca 2009

PTASZĘTA INACZEJ

Kolejny mój twór - girlanda ptaszkowa.

Powiem Wam szczerze, że ja jestem kompletnym beztalenciem jeśli chodzi o rysunek.
Bo jak nazwać inaczej fakt, iż nie potrafię kompletnie przenieść na papier kształtu który siedzi w mojej głowie.
Męczarnie to dla mnie wręcz okropne.
A ile papieru marnuję ... ech szkoda gadać....

Tak też było i tym razem.
Szkicowała, szkicowałam i ciągle nie tak.
W końcu dałam spokój choć do końca zadowolona nie jestem.


Ale ptaszki wiszą u mnie w kuchni choć szablon wylądował w koszu.


sobota, 27 czerwca 2009

WSTYD MI ZA LUDZI

Zerknęłam przed momentem na allegro a słowo kluczowe jakie wpisałam to Michael Jackson.
Jest tam wszystko od maleńkiej naklejki poprzez kubki, koszulki, pościel i płyty.
To, że ludzie chcą w tej chwili zarobić na czym się da od jakiegoś czasu to żadna nowość choć nadal według mnie godna pogardy - zawsze jednak znajdą się takie hieny.
Ludzie kupują masowo i najgorsze jest to, że przeanalizowałam wszystkie te aukcje i nie ma niestety ani jednej daty kupna sprzed dnia Jego śmierci.

Pytam więc gdzie byli kiedy jeszcze żył ?

Pytam siebie i nie znajduję odpowiedzi. Wstyd mi po prostu i tyle.

piątek, 26 czerwca 2009

IDOL


Nie mogę o tym nie napisać ...

O tym, że to muzyczny geniusz i fenomen wiemy wszyscy, nawet Ci których idolem nie był.

Dla mnie - to bożyszcze moich młodzieńczych lat, to na jego muzyce się wychowałam, to dzięki Niemu poznałam smak prawdziwej fascynacji,
to jeden z ważnych etapów mojego życia.
Pomimo, iż moje gusta muzyczne wciąż się zmieniały w zależności od tego kto był wówczas na topie on jeden miał swoje miejsce w moim sercu i tak już zostanie.
Jedyny i niekwestionowany...

I choć dziś już nie wieszam plakatów nad łóżkiem i do nich nie wzdycham to serce dziś mocno ściśnięte i łezka w oku się zakręciła.

To jeden z tych ludzi, o których się myśli że będą żyć wiecznie.
A jednak...

Tych śmiejących się oczu i tego najpiękniejszego uśmiechu nie zapomnę nigdy.

czwartek, 25 czerwca 2009

KOŃCA NIE WIDAĆ

Deszcz, deszcz, deszcz ...
Co prawda dziś jeszcze nie spadła ani jedna kropla ale jak nic się na to zapowiada.
Ponoć tak aż do niedzieli.
Nie no ja nic nie mam przeciwko deszczu.
Ale ileż można na miłość boską !!!
To już się nudne zaczyna robić.

Trzeba sobie jakoś osłodzić ten deszczowy okres.
A to kawka a jakże z bitą śmietanką ...
... i ciasteczka.

O! u mnie ostatnio króluje najprostszy deser świata- truskawki zalane galaretką.

Do tego a co znów bita śmietana albo gałka lodów ...pycha.
No a potem idzie wszystko w bioderka.
A nie, u mnie nie idzie w bioderka ... niestety a bardzo bym chciała.
U mnie wszystko się odkłada w talii, a potocznie rzecz ujmując na brzuchu.
Wolałabym na bioderka bo u mnie wcięcia w talii można szukać
wyłącznie z lupą.
Aczkolwiek ja zawsze mówię, że nie mam za dużo w talii tylko
za mało w biodrach.
Od razu lepiej brzmi.

Mój mąż dziś w nocy wybiera się na Mazury.
Na rajd samochodowy.
Jak pomyślę o tej pogodzie to brrr.....
No ale cóż jak ktoś ma pasję i spragniony jest warkotu silników to i pogoda nie straszna.
Także zostaję samotna na trzy dłuuuugie dni.

Buuuu....

poniedziałek, 22 czerwca 2009

MOTTO MOJEJ MIŁOŚCI

Dziś trochę zwierzeń ...
Pogoda temu sprzyja - jest tak ... nostalgicznie.
Deszcz ciągle spływa po szybach, weny twórczej nie mam za grosz, zapalona świeca swoim zapachem powoduje, że wspomnienia wirują w mojej głowie.
Ech ...bywa i tak.
Brakuje słońca, które tak dodaje energii.
Trzeba przeczekać ...

Poznaliśmy się na półmetku.
Nie wiem czy dziś takowe są organizowane ale za moich licealnych czasów były.
I pomyśleć, że miałam na niego w ogóle nie iść.
Był osobą towarzyszącą ( wyłącznie!) mojej koleżanki z klasy.
To była miłość od pierwszego ujrzenia. Mojego ...
Przełomem był taniec.
Kiedy poczułam dotyk, ciepło i ten zapach ... no cóż ... może mi nie uwierzycie, miałam przecież niespełna 17 lat ale ja już wtedy wiedziałam, że to jest miłość mojego życia.
Nasz związek nie należał do łatwych.
Nawet skłonna jestem stwierdzić, że był cholernie trudny a i czasami miałam wrażenie, że wręcz toksyczny.
Należał do osób żyjących szybko i intensywnie, czerpał z życia całymi garściami, ponad wszystko kochał beztroskę i zabawę, dusza towarzystwa i wolny strzelec.
To tak w skrócie.
Ja - szara myszka, domatorka.
Dwie zupełnie skrajne osobowości.
Ciągłe rozstania i powroty.
Kiedyś nie widzieliśmy się przez półtora roku.
Gdyby mi ktoś wówczas powiedział, że wróci, nigdy bym nie uwierzyła.
A jednak ...
Półtora roku to mimo wszystko szmat czasu.
Do dzisiejszego dnia pamiętam co czułam kiedy po półtora roku usłyszałam jego głos w słuchawce.
Byłam bardzo nieufna ale wciąż szaleńczo zakochana.
Nie wydoroślał przez ten okres zupełnie.
Co go zatem skłoniło do powrotu?...
Mimo wszystko ciągle wierzyłam, że jeszcze będzie dobrze. Ja jedna wierzyłam...
Bo byłam sama.
Pamiętam, że nawet mama przez okres podajże roku nie utrzymywała ze mną kontaktów.
Nie mam o to do niej żalu absolutnie. Próbowała na różne sposoby wybić mi tą miłość z głowy.
To był jeden z nich.

W tych czasach natknęłam się na kilka słów, które stały się dla mnie mottem życiowym :

" Jeśli kogoś kochasz, szanuj jego wolność.
Jeśli wróci do Ciebie,
zostanie z Tobą na zawsze.
Jeśli nie, widocznie nigdy nie był Twój."

Czekałam cierpliwie choć do cierpliwych nie należę.

Dziś jest moim wspaniałym mężem, świetnym ojcem, dobrym człowiekiem,
a przede wszystkim najlepszym i jedynym moim przyjacielem.
Dziś nie żałuję ani jednej przepłakanej nocy a było ich wiele.
Ani jednej łzy, ani jednego szlochu z bezsilności - niczego.
Tak widocznie miało być.
Cieszę się, że zaufałam sercu, które się nie pomyliło.
Że wierzyłam a wiara czyni przecież cuda.
To motto towarzyszy mi do dziś.
Uczepiłam się go jak tonący brzytwy.
A zaufanie ?
Łatwo stracić, odzyskać bardzo ciężko.
Jemu się udało, choć nie było łatwo i pracował na nie wiele lat.
Ale zapracował i jestem z niego bardzo dumna.
Dziś czuję się bezpieczna a to dla mnie bardzo ważne.

Mój syn niedawno skończył 9 lat.
Pomyślałam, że tak nie wiele brakuje mu do osiągnięcia wieku, w jakim poznałam jego ojca.
Gdybym miała pewność, iż wyrośnie na takiego człowieka jak jego tata pozwoliłabym mu bez wahania na tak szaleńczy wiek młodzieńczy ...

niedziela, 21 czerwca 2009

RÓŻ W ROLI GŁÓWNEJ

Poproszono mnie u uszycie serduch w kolorze delikatnego różu
do pokoiku młodej damy.
Będzie dziś więc różowo ...
I zasercowie Was jak nic !

Kiedy otrzymałam prośbę moja wyobraźnia zaczęła szaleć.
Niestety musiałam ją nieco zweryfikować do stanu materiałów jakie posiadałam.

W dużej ilości połączyłam róż z brązem - myślę, że to wdzięczne połączenie.

I guziki ...


Paseczki też bardzo lubię ...


Zależało mi oprócz paseczków na grochach, kropach bądź kropeczkach ale nie znalazłam.
Niestety...

Pozwoliłam sobie również na nieco mocniejszy odcień różu.
Troszkę inny styl ale równie ciekawy.

Z tego materiału powstały również w innym kształcie.


Jest też jeden rodzynek który zupełnie nie przypadł mi do gustu.
Ale pokazuje mimo wszystko.

Znalazłam też skrawek sztruksu w ciekawym kolorze.

Niestety nie odważę się tych serduch komukolwiek sprezentować nawet bo strzępią się niemiłosiernie.
Nie wiem dlaczego. Może dlatego, że ten sztruks dość cienki jest.

Kiedy szukałam materiałów, dobierałam, przykładałam jakoś tak wszystko mi się podobało.
A teraz nie do końca jestem zadowolona.
Może można było inaczej ...
No nic teraz to i tak już po ptokach.
Mam tylko nadzieję, że mimo wszystko któreś przypadną młodej damie i jej mamie do gustu.

sobota, 20 czerwca 2009

TRUSKAWECZKI OD NIEDZIELKI

Kiedy ujrzałam je na blogu Niedzielki zapałałam do nich miłością bezgraniczną.
Niedzielka zgodziła się na uszycie ich dla mnie.
Wczoraj przyszły ...
Jak pięknie zapakowane, aż żal było rozwijać ... i w koszyczku.
Ech ... cudo!

Niedzielko są przepiękne, urocze i z zachwytu wyjść nie mogę.

Już dziękowałam Ci mailowo ale z przyjemnością zrobię to raz jeszcze.
Bardzo serdecznie dziękuję i pozdrawiam Cię kochana z tego miejsca.
To nie jedyna rzecz jaką stworzyła Niedzielka, zapraszam na jej blog - cudowności tam są.


Nie wiem jak u Was ale u mnie jest okropnie - zimno, mokro brr....
Gdzie to słońce u licha ....