piątek, 30 października 2009
wtorek, 27 października 2009
piątek, 23 października 2009
PODUSZECZKI
wtorek, 20 października 2009
czwartek, 15 października 2009
SEZON ZIMOWO - ŚWIĄTECZNY ...
u mnie rozpoczęty.
Tak, tak wiem, że do kalendarzowej zimy
jeszcze szmat czasu
ale pogoda jaką wszyscy mamy
sama nastroiła mnie do stworzenia
pierwszych w tym roku
ozdób świątecznych.
No w końcu pada śnieg jak by nie było
a to zjawisko pogodowe zawsze nastraja mnie świątecznie.
Nawet jak następuje w środku jesieni.
A poza tym dlaczego nie ulec temu nastrojowi
skoro tak się go lubi ?
Tak dla wyjaśnienia ozdoby świąteczne
jeszcze u mnie nie wiszą:-)
Do świąt co prawda jeszcze (a może już tylko)
ponad dwa miesiące ale ani się nie obejrzymy
a już zasiądziemy do wigilijnego stołu.
Czas tak szybko umyka ...
wtorek, 13 października 2009
WIANUSZKI
Naoglądałam się ostatnio na blogach
tylu wiankowych cudowności,
oj naoglądałam.
Co jeden to piękniejszy.
Z zazdrości aż wzdychałam wlepiając ślepia w monitor.
mimo wszystko coś w tym temacie
postanowiłam wymłodzić.
I w zasadzie niewiele, bo ozdobiłam jedynie faszynę
serduszkami, ale zawsze coś.
Do tego serducha z tego samego materiału
i wyszły kompleciki.
który najczęściej pojawia się wśród moich materiałów.
Zresztą ogólnie rzecz ujmując chyba najpopularniejszy w ogóle.
nie ma co drżeć serducha przyszyte,
napewno nie odpadną.
znów gorąco podziękować dziewczynom
za obdarzenie mnie wyróżnieniami
dziękuję, dziękuję, dziękuję ...
Acie (mam nadzieję, że dobrze odmieniłam) za
niedziela, 11 października 2009
CZY PRAWDZIWA PRZYJAŹŃ ...
między kobietą a mężczyzną
(nie będących ze sobą w związku)
jest możliwa ?
Kiedyś bez wahania odpowiedziałabym, że tak
a dziś ...
dziś nie znam jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie.
Mój przyjaciel pojawił się na mojej drodze
kiedy go najbardziej potrzebowałam -
kiedy byłam porzucona i nieszczęśliwie zakochana
i kiedy życie bolało.
Co ciekawe nie pamiętam momentu poznania się.
Pamiętam to, co było przed i to co po.
Jak Anioł Stróż. Dosłownie.
Kiedy Go poznałam miał zaledwie 16 lat, ale jak na swój wiek
był niezwykle dojrzały. Swoim zachowaniem, sposobem bycia,
patrzenia na świat i ludzi wzbudził we mnie
ogromny podziw i szacunek.
Pomimo wielu problemów rodzinnych był zawsze taki beztroski.
Swoim ogromnym poczuciem humoru umiał rozładować
najbardziej napiętą atmosferę.
Posiadał wielką zaletę, był niezwykle cierpliwym słuchaczem.
Wiedziałam, że z każdym, nawet niewielkim problemem,
będę mogła się do niego zwrócić, a On zawsze znajdzie czas
i ochotę by mnie wysłuchać.
Za każdym razem wyciągał do mnie pomocną dłoń i umiał sprawić,
że czułam się znacznie lepiej.
Zaraził mnie swoją miłością do życia, sprawił,
że i ja zaczęłam inaczej postrzegać ludzi i świat.
znacznie nam to ułatwiało.
Te chwile, a było ich tak wiele to jeden z piękniejszych okresów w moim życiu,
dla których chciałabym cofnąć czas.
To była przyjaźń dla której słowa ją opisujące nie były ważne,
bo ją się czuło, była wszechobecna.
W jego towarzystwie nawet milczenie było jak rozmowa,
gdzie dwoje rozumie się bez słów.
Mijały lata ...
Pewnego dnia usłyszałam :
"Kocham Cię, choć wiem, że Ty mnie nie."
Ziemia rozsunęła mi się pod nogami.
Nie jedna na moim miejscu poczułaby ciepełko na serduszku a ja ...
Ja byłam wściekła.
Najpierw na Niego, bo jakim prawem?!, bo jak On mógł?!,
bo kto Mu pozwolił?!
Potem na siebie, bo nie potrafiłam tego uczucia odwzajemnić.
Padły bowiem słowa ale my tego tematu więcej nie poruszyliśmy.
Nigdy.
Jak bardzo skrzywdziłam tego człowieka.
Tak strasznie mi bliskiego.
Nie świadomie ale jednak.
Bo kiedy ja wypłakiwałam się w ramię
jaka to ja nieszczęśliwa i jak kocham
nie zdawałam sobie sprawy że On też cierpi.
Pewnie bardziej niż ja.
Bo przecież obiekt jego westchnień był na wyciągnięcie ręki.
Skrzywdziłam człowieka który dał mi wszystko
WIARĘ, NADZIEJĘ I ... MIŁOŚĆ.
Co tu dużo mówić...
Nasze spotkania były coraz rzadsze.
Czułam się skrępowana bo wiedziałam,
że On nie patrzy na mnie jak na przyjaciela.
A potem była już tylko rozłąka.
Ja zmieniłam miejsce zamieszkania, On wyjechał za granicę.
Bo kochałam i nie byłam kochana.
Bo to uczucie zabrało mi przyjaciela.
Dziś każdy z nas ma własną rodzinę, mieszkamy niedaleko
od siebie, ale kontakty nasze są sporadyczne i wyłącznie telefoniczne.
Wiem, że wspólne czasy, z wiadomych względów,
nigdy nie wrócą ale ja tęsknię za moim przyjacielem ogromnie
i chcę wierzyć, że On za mną też.
Czy zatem przyjaźń między kobietą a mężczyzną jest możliwa ?
Ja wiem napewno co taką przyjaźń może zniszczyć ...
... MIŁOŚĆ
Absolutnie nikt nie zwracał się do Niego po imieniu jak tylko i wyłącznie
"kocie, kotku, koteczku".
Nawet mnie zdarzało się czasami zapomnieć jak ma na imię.
Pamiętam taką zabawną historię, kiedy do mnie zadzwonił.
Podczas rozmowy padały słowa :
"jasne kotku, tak kotku, cieszę się, że dzwonisz kotku".
Po skończonej rozmowie wyrósł jak spod ziemi
przy mnie mój syn z miną i wzrokiem co by jak by mógł
to by zabijał i rzekł :
"Powiem wszystko tacie,
bo do tej pory mówiłaś kotku wyłącznie do niego !!!".
Nie wiedziało, jedno z moich szczęść, że słowo
"kotku" może być użyte także w innym znaczeniu.
czwartek, 8 października 2009
DZIEWCZYNKA
wtorek, 6 października 2009
KRUCHE Z GRUSZKAMI
Gruszeczki z działeczki zaczęły już u mnie delikatnie mówiąc
"przekwitać" więc postanowiłam je jakoś szybko spożytkować.
Powstało więc kruche z gruszkami (ja dodałabym jeszcze błyskawiczne)
Składniki :
- 2 szklanki mąki
- pół szklanki cukru pudru
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
-pół kostki margaryny (ja dałam masło)
- 1 jajko
- 7-8 gruszek
- pół cytryny
Mąkę, cukier, proszek do pieczenia wymieszać w misce,
dodać posiekane schłodzone masło i jajko,
wszystko posiekać a następnie szybko ugnieść
i włożyć do lodówki na pół godziny.
W tym czasie obrać gruszki,
pokroić na pół i wydrążyć gniazda nasienne,
ponacinać i skropić sokiem z cytryny.
Ciasto wyjąć z lodówki i podzielić na dwie części
w proporcjach 1/3 do 2/3.
Większą częścią wyłożyć dno i ścianki tortownicy
(ja użyłam blaszki o wymiarach 30x26),
ciasno ułożyć gruszki, pozostałe zetrzeć na tarce
i położyć na całych.
Mniejszą część ciasta też zetrzeć na tarce
i posypać nim gruszki.
Wstawić do pieca i piec w temp. 200 stopni na złoty kolor.
czas pieczenia zależy od twardości gruszek:
im twardsze tym dłużej się je piecze
* przepis znaleziony w necie
Najlepsze na ciepło (w momencie zniknęło ponad pół blaszki),
ale jak ostygnie jest równie smaczne.
Można podawać z lodami, bitą śmietaną lub po prostu
posypane cukrem pudrem.

"przekwitać" więc postanowiłam je jakoś szybko spożytkować.
Powstało więc kruche z gruszkami (ja dodałabym jeszcze błyskawiczne)
Składniki :
- 2 szklanki mąki
- pół szklanki cukru pudru
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
-pół kostki margaryny (ja dałam masło)
- 1 jajko
- 7-8 gruszek
- pół cytryny
Mąkę, cukier, proszek do pieczenia wymieszać w misce,
dodać posiekane schłodzone masło i jajko,
wszystko posiekać a następnie szybko ugnieść
i włożyć do lodówki na pół godziny.
W tym czasie obrać gruszki,
pokroić na pół i wydrążyć gniazda nasienne,
ponacinać i skropić sokiem z cytryny.
Ciasto wyjąć z lodówki i podzielić na dwie części
w proporcjach 1/3 do 2/3.
Większą częścią wyłożyć dno i ścianki tortownicy
(ja użyłam blaszki o wymiarach 30x26),
ciasno ułożyć gruszki, pozostałe zetrzeć na tarce
i położyć na całych.
Mniejszą część ciasta też zetrzeć na tarce
i posypać nim gruszki.
Wstawić do pieca i piec w temp. 200 stopni na złoty kolor.
czas pieczenia zależy od twardości gruszek:
im twardsze tym dłużej się je piecze
* przepis znaleziony w necie
Najlepsze na ciepło (w momencie zniknęło ponad pół blaszki),
ale jak ostygnie jest równie smaczne.
Można podawać z lodami, bitą śmietaną lub po prostu
posypane cukrem pudrem.
niedziela, 4 października 2009
czwartek, 1 października 2009
W JESIENNYCH BARWACH
Jesień przywitała nas już pięknymi barwami.
Od czasu do czasu straszy deszczykiem ,
niewielkim i jak na razie krótkotrwałym
i oby tak pozostało.
I rzecz jasna wkupić się w jej łaski
by łaskawa była i piękną pogodą nas raczyła.
Subskrybuj:
Posty (Atom)