poniedziałek, 8 marca 2010

DEPRESJA


... to ona jest powodem mojego blogowego milczenia ...
... poznaję jej gorzki smak ...

Wszystko zaczęło się ponad rok temu ...
Pewnego dnia poczułam, że trzęsę się w środku jak galareta
a serce bije szybko, zdecydowanie za szybko ...
Przerażenie, strach w oczach ...
Dziś z perspektywy czasu mogę stwierdzić, że
ówczesny strach był niczym w porównaniu z dzisiejszym ...
Lekarz rodzinny, badania ... nic.
Przeszło ... po miesiącu może dwóch ...
nawet nie wiedziałam kiedy.
Ale nie wiedziałam też wówczas, że wróci ...
Wróciło po pół roku ... tyle że ze zdwojoną siłą i znienacka.
Jak dziś pamiętam robiłam kawę i nagle poczułam,
jak nogi robią mi się jak z waty i że po prostu mnie nie utrzymają ...
Biegiem do łóżka ...
Nie mogłam dojść do siebie przeszło dwie godziny.
Wierzcie mi - miałam wrażenie że to już koniec.
Od tego momentu "idylla" trwa ...
Raz dobrze, raz źle ...
Nigdy nie wiem kiedy zaatakuje ...
Doszły stany lękowe.
Bałam się wyjść z domu, ze sklepu uciekałam dwukrotnie.
A co najgorsze sama wyszukiwałam sobie choroby.
Przerabiałam chyba wszystko ... nie wiedząc,
że tym samym sama siebie nakręcam ...
Brałam pod uwagę wszystko
tylko nie depresję ...
Mój mąż siłą wyciągał mnie z domu,
a ja szłam owszem ale kurczowo trzymając się jego ramienia
czy ściskając mu dłoń aż do bólu.
Nie mógł mnie zostawić na ułamek sekundy ...
Bałam się ...
Strach to okropne uczucie ...
Kilka dni temu stany lękowe stały się na tyle silne,
że bałam się zostać sama ze sobą ...
A po takich atakach niesamowite zmęczenie ...
Niemoc wręcz ...
Chcesz wstać z łóżka ... ale nie możesz ...
I płacz ...
Nigdy w życiu tyle nie płakałam ...
Ze strachu, z bezsilności, czasem bez powodu ...
Wtedy zdałam sobie sprawę,
że sama już nie jestem wstanie sobie pomóc.
Że to już ponad moje siły ...
Udałam się więc do specjalisty i dostałam lek antydepresyjny
a od tego wtorku zaczynam terapie z psychologiem.
Niezbyt komfortowe jest to, że
pomimo iż dziś czuję się dobrze wciąż czekam ...
Bo przecież w każdej chwili ... no właśnie ...
Tego czekania chciałabym pozbyć się przede wszystkim ...
i strachu ...
To okropne każdego dnia otwierać oczy ze strachem
i pierwsza myśl - czy będzie źle?
Do tego dochodzi całkowity brak chęci
do jakiegokolwiek działania.
Skąd się wzięła ?
Wiem doskonale ...
Zamknęłam się w czterech ścianach
a swoje wyjścia z domu ograniczyłam do minimum ...
do sklepu i z powrotem ... ot co ...
Niby nie wiele a jednak aż tak wiele ...
Cóż za paradoks ... dom, który jest moją ostoją
i w nim czuję się najbezpieczniej jednocześnie stał
się moim przekleństwem ...
No cóż Polak mądry po szkodzie ...
Wszystko mnie stresuje, a malutkie problemy
urastają do rangi olbrzymów ...


Moja rodzina jest cudowna, wspiera mnie niesamowicie,
dzięki niej czuję się znacznie lepiej i wiem,
że nie jestem sama ...

Dziś trudno mi uwierzyć, że to odejdzie ...
... tak na zawsze ...
Dziś mam wrażenie, że to na stałe wpisało się w mój życiorys ...

Przyznam szczerze, że nie sądziłam, iż
depresja to tak okrutna choroba a psychika ludzka
może wyczyniać z człowiekiem takie rzeczy ...

Pozdrawiam Was Kochane bardzo serdecznie ...

61 komentarzy:

elisaday79 pisze...

napisałam CI na szybko maila z pracy. Odczytaj:)

Anonimowy pisze...

Uszy do góry. Trzeba będzie trochę poczekać, ale czas sprzyja, wreszcie zrobi się cieplej i łatwiej będzie dostrzec pozytywne strony, częściej się wyjdzie z domu. A teraz dużo pracy, dużo wsparcia rodzinnego i wierzę, że się poukłada.

Ściskam Anuszka :*

Fioletowe poddasze pisze...

Trzymaj się kochana. Powoli, powoli ją przegnasz. Wygrasz. Na wszystko trzeba czasu. Ale wszystko też mija. Daj sobie czas.
Zaczęłaś brać leki, zaczniesz terapię, powoli wrócisz do siebie.
Postaraj się wychodzić z mężem na spacery. Wyjście z domu dobrze robi.
Pozdrowienia i buziaki.

Renata pisze...

Trzymaj się mocno. I uwierz, że wygrasz!!! Idzie wiosna, zrobi się ciepło, jasno, radośniej, będziesz miała więcej powodów by wyjść z domu.
Leki i terapia pomogą. Kochająca rodzina wspiera.
Na nas też możesz liczyć.

Pozdrawiam Cię serdecznie

markosia pisze...

Nic mądrego nie przychodzi mi do głowy by Cię pocieszyć bo to poważna choroba, Trzymaj się - pozdrawiam ciepło, Gośka

Florentyna pisze...

Trzymaj się mocno i nie poddawaj. Wygrasz na pewno!
Cieplutko pozdrawiam.

Unknown pisze...

Kochana Kasandro,jesteś wspaniałą kobitką z energią do życia i działania,pokonasz tą wstrętną depresję,wierzę w Ciebie!!!

Ściskam mocniutko.

Annasza pisze...

Kasandro, wierzę, że wygrasz! To niełatwa i nielekka choroba, ale udaje się ją pokonać, ważne jest to, aby nie przerywać leczenia. Z całych mych sił trzymam za ciebie kciuki, wspieram, pozdrawiam bardzo serdecznie i słonecznie, trzymaj się!!! :*

Pat ze Srebrnego...:) pisze...

Kasandro, napisałam Ci maila;)

matylda_ab pisze...

Witaj. Nigdy nie zostawiałam komentarza, choć często zaglądam. Ja jestem z innej branży, nie wnętrzarskiej. Dzisiejszy Twój wpis spowodował, że muszę Ci napisać kilka słów. Rozumiem doskonale co czujesz. Nie jest łatwo, kiedy nagle wszystko traci sens i nogi się uginają. Nie staraj się na się walczyć, staraj się wierzyć, że jeśli nie cudownie, to przynajmniej będzie spokojnie, bezstresowo i na pewno nie jesteś sama. Rozmawiaj z ludźmi, mów im, że się boisz. Wyrzuć z siebie ten lęk. Życzę, by ta zmora nie zmogła Cię. Pozdrawiam serdecznie!

anya.es pisze...

:) miewam też...

RenaTuśka pisze...

Kasabdro jestes dla mnie blogowym wsparciem.Czesto do Ciebie zaglaądam i podziwiam. Czytałam posta ze ścisnietym sercem. Nie poddawaj sie, walcz. Wierze w Twoją wygrana. Pozdrawiam:))

IVONNA pisze...

Już od kilku dni myślę ciepło o Tobie, bo martwiło mnie Twoje długie milczenie. No i masz są powody do zmartwienia. Ale Ty się kochana Kasandro nie poddawaj! Nazwałaś już tą ciemną damę, spojrzałaś jej w twarz a teraz do boju. Kuruj się, a ja trzymam kciuki i przytulam mocno.

THE pisze...

Wierzę mocno,że uda ci się "pokonać" każdą przeszkodę. Jesteś silną, kreatywną i mądrą kobietą. Będę trzymała mocno za ciebie kciuki. A tu w blogowym świecie postaramy się jak najlepiej cię wspierać :)
Pozdrawiam serdecznie

asiorek pisze...

Kasiulq, jestem blisko, otulam najmocniej jak umiem....
Dasz radę, bo kto jak nie Ty i Twoi najbliżsi:)))))))))))
Będzie dobrze:)))))))
Buziaczkuję

artambrozja pisze...

Kasandro kochana :** wiem o czym piszesz , przeszłam przez to :***
Napisze ci wieczorem maila co mi pomogło .
Przytulam Cię mocno , depresja jest straszną chorobą, chorobą duszy .....
kto przez to nie przeszedł nigdy tego nie zrozumie :((
Ciepłe myśli ślę, trzymaj się kochana :***

dorotaluk pisze...

Kasandro trzymaj się i odbierz mojego maila:)

aagaa pisze...

Kasiu,trzymaj się ,kochana.Dobrze,że się tu wygadałaś,że wyrzuciłaś to z siebie.Na pewno od razu Ci lżej!Wierzę,że pokonasz depresję,że bedzie dobrze!!!Musi być dobrze!
Buziaki przesyłam.Myślami jestem z Tobą!

Anonimowy pisze...

Wierzę , że czas potrafi leczyć wszystko ale najważniejsze , że masz wsparcie , nie jesteś sama , wykazałaś się odwagą żeby o tym napisać więc z każdym dniem poczujesz coraz większą ulgę tylko uwierz w to proszę !!! Pozdrawiam Cię gorąco

MOLLIK pisze...

mogłabym się podpisać pod wszystkim o czym piszesz...
w tej chwili jestem na etapie odstawiania leków. Ciężkie to jest bardzo... i nie wiem czy nie wrócę do całej dawki, już na połowie jest mi ciężko...

Ściskam bardzo serdecznie! Jakbyś chciała pogadać to napisz do mnie :)

Niedzielka pisze...

Kasandro trzymaj się! Ty wiesz, że Cię bardzo kochamy.
Przesyłam Ci pozytywnej energii ile się tylko da i przytulam Cię bardzo, bardzo mocno!

madziula pisze...

uściski wielkie. Bardzo dobrze Cię rozumiem i trzymam kciuki za to żeby pani D. nie wróciła po terapii lekowo - psychologicznej. Maila też wysłałam żebyś miała więcej ode mnie niż tutaj chcę napisać ...

13ka pisze...

Nie wiem co napisać. Najważniejsze że już nie jesteś z tym sama, trzymam kciuki za lepszy czas

i pozdrawiam

Teiwaz pisze...

Kasandro, nie spodziewałam się patrząc na Twoje prace, że i Ty....
Ja nie miałam takiej odwagi przyznać się na forum..bo nawet rodzina tego nie rozumie, oskarżając mnie, że to wymówka....:(
Tak piszę bloga i między wierszami ktoś może się domyślić....że i ja...
Wychodzę z tego od kilu lat..ile ich jeszcze będzie?
Oprócz leków( ja już ich nie biorę) konieczna jest długa psychoterapia, może nawet bardziej intensywna, dzienna w szpitalu. Przeszłam tą opartą na emocjach...i doszłam do spokoju...pomału zbieram siły....
Trzymam kciuki za Ciebie:)
Krystyna.

notonlywhite pisze...

przytulam wirtualnie-masz dużo wsparcia-mam nadzieję,że z tego wyjdziesz...
walczę z tym samym niestety...trzymaj się

Unknown pisze...

Kasandro, szczerze powiedziawszy nie bardzo wiem co napisać. Może tylko tyle, że życzę Ci jak najszybszego powrotu do zdrowia, żeby razem z zimą depresja odeszła i była tylko mglistym wspomnieniem.
Buziaki wielkie :*

Unknown pisze...

Kasiu, trzymaj się.

Mazmika pisze...

Kasandro kochana...smuci mnie, to co czytam, a na pocieszenie mogę Ci napisać, że już jest dobrze...zrobiłaś pierwszy, bardzo ważny krok...uświadomiłaś sobie swój problem, nazwałaś chorobę po imieniu...i co najważniejsze, zaczęłaś ją leczyć.
Niestety nie można obiecać, że to szybko i łatwo uda się przezwyciężyć ale dobrze pokierowane leczenie z pewnością Ci pomoże...i wierzę, że już wkrótce będzie lepiej...że już niedługo napiszesz bardzo optymistycznego posta...i pokażesz nam kolejne wesolutkie kolorowe serducho :)
Trzymaj się dzielnie! (a ja się za Ciebie pomodlę)

ta Magda pisze...

no właśnie - my ludzie jesteśmy baaardzo złożeni (ze swoimi emocjami, myślami i stanami) - i to takie ludzkie walczyć ze swoimi słabościami, pokonywać lęki i obawy. bądź dzielna - satysfakcja będzie wielka :)

pozdrawiam ciepło

Imoen pisze...

Mam nadzieję, że uda Ci się wszystko poukładać. Wierzę, że pokonasz chorobę i poczujesz się lepiej. Bo masz wsparcie bardzo bliskich osób, a to bardzo ważne.

Pozdrawiam.

Anonimowy pisze...

Z pomocą lekarza i leków choroba mija dosyć szybko,czasem nawet po kilku dniach przychodzi poprawa nastroju, jednak leki musisz brać nawet pomimo dobrego samopoczucia około pół roku. Nie można przerywać wcześniej terapii, żeby choroba nie wróciła. Będzie dobrze.

Anonimowy pisze...

Kochana tak mi przykro...trzymaj sie jakos,dobrze,ze masz oparcie w swoich bliskich.Nie mialam pojecia,ze zamkniecie sie w domu moze prowadzic do depresji,ja zamknelam sie w nim juz od dawna i tez wychodze tylko wtedy kiedy musze,nic mnie nie cieszy,wszystko przeszkadza,a spacer z coreczka to udreka choc przykro mi to mowic.Musze sie wyrwac z tego wszystkiego...i Ty tez musisz.Trzymaj sie kochana,wracaj szybko do zdrowka.Pozdrawiam cieplutko

madebyviva pisze...

Kasandro! Przytulam Cię bardzo mocno i bardzo ciepło! Wiedz, że nie jesteś sama! Najważniejsze to brać leki regularnie i do końca, mimo tego że wierz mi - za jakieś 3-4 tygodnie poczujesz się lepiej. Zbyt dobrze znam tą chorobę, zbyt wielu bliskich wkoło mnie dotyka... Najgorsze jest, że tak ciężko pomóc, ważne że masz oparcie w bliskich, wsparcie to podstawa! Jeszcze i dla Ciebie zaświeci słoneczko a lęki pójdą precz, wierz mi! :-D

Anonimowy pisze...

tak naprawdę nikt kto tego nie przeżył nie powinien się mądrzyć, ja nie wiem co pisać, ale wiem co zrobić. Przytulam Cię teraz do mojego serducha, tak mocno żebyś zatrzymała telepawkę, żeby ciepło mojego ciała ukoiło strach, tak blisko, żebyś usłyszała bicie mojeo serduszka i żeby własnie to Cię ukoiło. Buziaki zawsze jesteśmy

brydzia pisze...

Trzymam mocno kciuki za Ciebie Kasiu! Trudno jest mi znależć odpowiednie słowa bo nigdy nie spotkałam się z depresją ale mocno wierzę,że pokonasz ją. Dzięki swojej wewnętrznej sile, swojej rodzince, i wszystkim tym, którym jesteś bliska. To wielka odwaga móc wszystko wyrzucić z siebie i przyznać się, że jest ze mną źle. To taki pierwszy kroczek w terapii. I choć wiem , że tych kroczków przed Tobą wiele to idź dalej Kasiu i walcz ! i wracaj do zdrowia.
Mocno Cię ściskam:)))

Destiny ikt pisze...

Kasiu napisałam do Ciebie maila..
Pozdrawiam serdecznie i mocno ściskam.
Dasz radę, a leki też pomagają.

Kinga pisze...

Kasandro Kochano!
Trzymaj się, wiosna, leki , wsparcie rodziny i będzie dobrze!!
Znam ten problem od podszewki, ktoś mi bardzo bliski przechodzi podobne katusze.
Ale uwierz pomoc specjalisty jest nieodzowna i bardzo, bardzo pomocna.
Trzymaj się
Uszy do góry.
Myślami jestem z Tobą!

llooka - K a r o l i n a pisze...

Kochana jesteśmy z Tobą na dobre i złe, w zdrowiu i chorobie! Najważniejsze, że masz wsparcie i chcesz sobie pomóc. Coraz dłuższy dzień i promyczki słońca mam nadzieję rozjaśnią to czarne chmurzysko, które spowiło Twoją duszę! Trzymaj się cieplutko i pisz, pisz, pisz!!!

Gosia pisze...

wstrząsające to co napisałas...współczuję :(
i nie wiedziałam,że tyle osób to spotyka...
trzymaj się dzielnie

Elle pisze...

Kochana, trzymaj się i nie daj się! :) Myślę, że to, że napisałaś o tym, tu, jest dobrym początkiem..
Ściskam mocno :)

Bramasole pisze...

Kochana uwierz, że to mija..Ja też mam depresję, ale terapia mi pomogła.Jest już dużo lepiej niż rok temu.. Ważne, że masz wsparcie, ja go nie miałam bo mojego męża to przerosło. Samemu jest ciężko, ale Ty masz rodzinę...Wierzę że uda Ci się z tego wyjść. Ściskam mocno i przesyłam mnóstwo uśmiechów:)

Elisse pisze...

Kasandro- zobacz ile osób Cię wspiera, dobrze,że o tym potrafisz tak otwarcie mówić, a nie trzymasz wszystko w sobie. Będzie dobrze, zobaczysz...idź na terapię, a po powrocie czytaj nasze komentarze. Trzymam za ciebie kciuki i mocno sciskam

Anonimowy pisze...

Kasandro
są rzeczy, które umiesz robić pięknie, śliczne są twoje aniołkowe torby :) i cudne groszkowe kwiatki. Przydałby się jakiś internetowy kurs.......
Serdecznie Cię pozdrawiam
trzymaj się, aby do wiosny, wiosenne słonko nas ogrzeje
- Nieznajoma -J

Edzia pisze...

Twoja szczerość jest złotem. Mam też nadzieje, że pomoże Ci przejąć nad sobą kontrolę bo problem którym się dzielisz z nami to już pół problemu:) Masz moje wsparcie. Bądź dobrej myśli!

Ania ze Wzgórza pisze...

ooooooj Kasandro, Kasandro... nawet nie wiesz jak Cię rozumiem!!! ja mam nerwicę lękową! Taka ciekawa przypadłość :))) Raz dopada, raz ucieka, niezła jazda :) Tez przerobilam już wszystkie choroby i dolegliwości, też trzęse się na byleco, nerwowa byłam od dziecka.... dobra, koniec uzewnętrzniania się! :) Ale uwierz, że wiem o czym piszesz, doskonale wiem! W razie co, pisz na maila... chętnie pogadam.

Buźka ogromna i trzymam kciuki!

KonKata pisze...

Ważne że jesteś świadoma. Trzymaj się i nie daj!!!
Dasz radę

Wichrowa pisze...

Kasandro! Rozumiem doskonale przez co przechodzisz. Napisze do Ciebie. Pozdrawiam ciepło.

mydelkowapodroz pisze...

Kasandro mila! Ta francowata niemoc jest przypadloscia delikatnych i subtelnych osob.Mozna sie do tego samej nakrecic-ale co jest najwazniejsze i PODZIWIAM,przyznalas sie sama przed soba ze jestes juz tak daleko,ze inni tez wiedza.Im wiecej o tym mowisz tym szybciej bedzie dobrze.A bez terapii jakiej kolwiek nie wyrzucisz jej z siebie.Pozdrawiam i zycze samych slonecznych dni i nocy Iwona

ushii pisze...

O rany... a myślałam, że juz u Ciebie lepiej, ze już minęło, pamietam jak pisałas, że jest źle.

Ale Kasieńko kochana - ja bardzo, bardzo mocno trzymam kciuki za Ciebie, wszyscy tu trzymamy!
Pamiętaj, że nie jesteś sama - wspaniale, że masz oparcie w najbliższych! Najważniejsze, to zacząć dostrzegać w każdym, najmniejszym nawet drobiazgu coś dobrego, szukać radości w samym sobie. Nauka radości z życia jest dla wielu ludzi najtrudniejsza ze wszystkich.

Ja wiem, jaką pułapką może okazać się własny dom... od pewnego czasu spotyka mnie wiele złych rzeczy i tez czułam pokusę ucieczki w cichutki kącik, z dala od zewnętrznego świata... ale z tym walczę. I najważniejsze, że Ty też dostrzegłaś i zrozumiałaś problem, to pierwszy krok! Następne wcale nie będą łatwiejsze. Ale bedą, wiem to, bo skoro potrafiłaś zrobić ten pierwszy to kolejne także dasz radę!

Ściskam Cię cieplutko, bardzo cieplutko!

Mira pisze...

Kochana... przytulam Cie mocno. Też przez to przechodziłam kilka lat temu i teraz mogę Ci powiedzieć, że to minie. Leki, psychoterapia i wsparcie najbliższych pomogą Ci odzyskać uśmiech i wiarę w siebie. Tak mało wiemy o tej chorobie, za mało o niej mówimy. Ludzie wstydzą się przyznać nawet najbliższym. Niepotrzebnie. To nie jest piętno ani skaza tylko straszna choroba duszy. Boli, chociaż nie boli. Trzymaj się Kasiu i jeśli to przyniesie Ci jakąś ulgę pisz do mnie. Ja też napiszę. Ściskam.

Alexa pisze...

Domyślałam się, że nadal jest coś nie tak...
U mnie niestety również :(
Nie wiem co napisać, bo sama jestem dręczona tą przypadłością od ok 13 lat!!! Pojawia się i znika... Czasem bywam bezsilna, czasem mam wielką ochotę by żyć. Taka przeplatanka. Aktualnie znowu dołek...
Ściskam Cię serdecznie i Ty wiesz, że zawsze możemy porozmawiać :)

Unknown pisze...

jako kolejna wysyłam do Ciebie pozytywną enerię. Zobacz ile osób Cię wspiera. Zrobiłaś pierwszy krok, więc teraz powoli będzie lepiej. Mam nadzieję że przy pomocy specjalistów wyjdziesz z tego. Moja depresja przy Twojej to pikuś. Życzę Ci, abyś szybko doszła od siebie i aby radośc zagosciła u Ciebie:)))

Jolanna pisze...

Dasz radę kobieto !!! Uwierz w siebie, odwróć uwagę złym myślom i pisz tu do nas !
Ściskam mocno i przytulam.

Zielonooka pisze...

3maj sie dzielnie!

Dag-eSz pisze...

:((( buuu, przykro mi...
Czytając między wierszami myślę że wiem w czym leży problem...
Ale to wszystko zależy od Ciebie! Twojego nastawienia do świata, mówi się, że "szczęście jest tam gdzie je człowiek widzi", życzę Ci abyś znalazła swoje szczęście i cieszyła się z każdego nowego dnia który jest Ci dany, a nie budziła się z lękiem... moja przyjaciółka ostatnio też miewa stany lękowe, serce jej wali, rózne rzeczy sobie wkręca, ze ma chore serce itp... brrr głupie jest te wkręcanie! ale wiem, że taki juz ten mózg człowieka jest :(
Od wczoraj to i ja się trochę załamałam i znów kurcze coś mi ciąży na głowie... eh te życie
trzymaj się, życze szybkiego powrotu do zdrowia :*

Nela pisze...

Ważne, że o tym mówisz, że stać Cię na zaufanie. Wierzę, że nie zlękniesz się tego,co Ci się przytrafiło, że zaufasz też samej sobie i wszystkim tym, którzy wyciągają pomocną dłoń, aż wróci niczym nie zmącona radość i spokój, tego Ci życzę.

Anonimowy pisze...

...przytulam...

Kursy krok po kroku - Rękodzieło pisze...

...zapraszam po wyróżnienie...:) cóż to za depresja??

OsicaPottery pisze...

Droga Kasandro nie wiem od czego zacząć... Czasem zaglądam tu do Ciebie ale nigdy chyba nie zostawiałam żadnego śladu. Teraz czuję że muszę.

Podziwiam Cię za odwagę przyznania się publicznie do swego problemu. Ja ukrywałam to bardzo długo i choć widać było, że jest bardzo źle to wiele osób do dziś może tylko się domyśla. Miałam szczęście że podała mi rękę i siłą wyciągnęła z piekła osoba, po której bym się tego zupełnie nie spodziewała. Zresztą wtedy byłam już w takim stanie udręczenia że było mi wszystko jedno co dzieję się dookoła. Teraz wiem że to tylko choroba i można ją przezwyciężyć. Długo chodziłam na terapię, nie obyło się bez leków. Dzięki terapii zaczęłam oswajać swoją przeczuloną wrażliwość, nadmierną empatię. Staram się sama nie wkręcać się w złe stany. Minął już rok odkąd odstawiłam leki i jest ok. Muszę jednak uważać i dbać o siebie, o swoje samopoczucie, bo to paskudztwo czasem lubi wracać, choć teraz nie ma raczej szans.

Kasandro nie wiem czy to w ogóle Ci pomoże ale mimo wszystko depresja przyniosła też coś dobrego! Teraz, kiedy jestem zdrowa doceniam to co jest, potrafię znajdować piękno w każdej nawet banalnej chwili. Staram się by szklanka była zawsze "w połowie pełna". Nie narzekam, że jest źle, bo wiem co to znaczy gdy naprawdę jest źle. Wydaje mi się, że lepiej poznałam siebie i żyję jakoś "bardziej świadomie".

Trzymam mocno kciuki by udało ci się wyjść ze stanu w jakim teraz jesteś i byś jak najszybciej mogła cieszyć się życiem.

Pozdrawiam serdecznie.

Anonimowy pisze...

Witam ciepło:)))
Do niedawna śledzę blogi o wnętrzach ale jak widzę to są wnętrza i duszy :)))Bardzo ważna sprawa jesli chodzi o leczenie depresji,koniecznie napisz do mnie na sunshine455@wp.pl.Mam wiele lat za sobą ,dużo Ci powiem.........

Antonina pisze...

Trzymaj się, lecz i chodź na terapię. Mam depresję lękową w domu (domownik) i przerabiam codziennie (stan przed leczeniem i w trakcie). Jedyna nadzieja, że kiedyś się poprawi. Już jest nieco lepiej. U ciebie też będzie lepiej.