piątek, 2 lipca 2010

♥ ZE SŁONECZKIEM W TLE ♥



Wczoraj spędziłam popołudnie na działeczce
a na sam wyjazd (uchowaj Boże)
drapnęłam sąsiadowi maleńki skrawek jego pięknie
rosnącej dzikiej róży ...




Z premedytacją użyłam słowa drapnęłam
bo jakoś lepiej brzmi niż
ukradłam ...

A dziś rano przy wczesnoporannej kawce,
zanim reszta domowników wstanie
i cisza zamieni się w codzienny
harmider zabawiłam się w fotografa
i zrobiłam małą sesyjkę...


Piękno przecież należy uchwycać
na zdjęciach ...


12 komentarzy:

barbaratoja pisze...

Róża prześliczna, właśnie płatki takiej róży suszę. I pachną one bardziej niż te z kwiaciarni.
Mówisz drapnęłam, chodziliśmy we wsi na jabłka (mimo,że w sadzie było ich dużo) i nikt nie mówił kradli, wszyscy mówili ; byli na pachcie;-)

Ola pisze...

Kasandro zaglądam tu od dawna, nigdy nie napisałam tu żadnego komentarza,dopiero od niedawna zaczęłam komentować.Przeczytałam Twój dzisiejszy wpis i po prostu chcę Ci powiedzieć,że jesteś niezwykle ciepłą,zabawną osobą i robisz małe cudeńka od serca:)
Pozdrawiam Cię słonecznie :)

Renata pisze...

Sąsiad pewnie nie zauważy, a sesyjka cudna :))

Ściskam :))

Atena pisze...

Piekna sesyjka, roze wdzieczny temat do fotografowania.
Pozdrawiam slonecznie.

ushii pisze...

jak mało do szczęścia trzeba, co? :) piękny kwiat i juz ile radości :))
ściskam Cię cieplutko :)

Joanne pisze...

'ze słoneczkiem jej do twarzy'! ^^

Romantyczna Kobieta pisze...

Piękna róża... :)
Jesteś całkowicie usprawiedliwiona, ja też nie powstrzymałabym się przechodząc obok tak przepięknych kwiatów.
Pozdrawiam

mojzaczarowanyswiat pisze...

hehe naprawde usmialam sie do łez:)

Elle pisze...

Piękna sesyjka :) cudowne różne :)
i wielu takich słonecznych poranków życzę :)
Buziaki Kasiu :)

artambrozja pisze...

Kasandro ja też tak często coś tam drapnę z roślin :PP
Twoja sesja śliczna i ta dzika róża piękna :)
buziole :**

Imoen pisze...

Róże piękne, wcale się nie dziwię, że je sąsiadowi "drapnęłaś";)

Pozdrawiam.

Anonimowy pisze...

teraz sobie przypomnialam za dziewczyny chodzilismy na wieprzki (agrest)do sasiadow bo one zazwyczaj przy plotach rosly,to mowilismy ze idziemy na "haber"haha ale to chyba ze slaskiego