czwartek, 9 lipca 2009

SPACER JAKO TERAPIA

O tym, że od kilku tygodni nie czuję się dobrze już pisałam.
Ale dziś to miałam wrażenie, iż eksploduję.
Coś wzbierało, wzbierało, kumulowało się i aż się bałam tego wybuchu.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że kiedy mąż zadał pytanie "co się stało?, co Cię tak wyprowadza z równowagi ?" to ja nie umiałam na nie odpowiedzieć.
Proste pytanie jak drut a ja nie znam na nie odpowiedzi.

Mój mąż zadał pytanie ale nie czekał na odpowiedź.
"Chodź idziemy na spacer " padła propozycja.
W zasadzie to nie była propozycja to był rozkaz.

Wyszliśmy.
Trudno było mi w to uwierzyć ale już po kilku krokach poczułam,
że wszystko minęło.
Że już jest ok.
Niewiarygodne...
Pogoda jest nieprzewidywalna.
Raz leje, za chwilę świeci słoneczko i tak w kółko.
Ciężko dosłownie cokolwiek zaplanować.

Kiedy wracaliśmy i lało i świeciło słońce.
Było cudnie.
Byłam mokra ale szczęśliwa.
Tego było mi trzeba.

Doszłam do wniosku, że spacer włączę do swojego życia jako formę terapii.
Pewnie nie jedyną ależ od czegoś trzeba przecież zacząć.
Nie byłam dziś na nim sama ale pewnie samotny spacer też da rezultat.
Nie wzięłam ze sobą aparatu ale przytargałam znane Wam już zielsko.

13 komentarzy:

Renata pisze...

No widzisz... jeden mały kroczek ;-) a raczej ich kilka i już trochę lepiej. Może powinnaś gdzieś wyjechać na weekend.
Zielska fajne, lubię takie....
Trzymaj się!!!!
Pozdrawiam serdecznie

KASANDRA pisze...

Trzymam się alizee, raz mocniej raz słabiej ale chyba się trzymam.
Jakoś tam ale zawsze

Anna pisze...

fajnie, że wracasz do normy-formy :))
spacer naprawdę czyni cuda :)) codziennie wieczorkiem, tak przed 21 wychodzę na półgodzinny, 40-minutowy spacer z Arno, często towarzyszy nam M - mamy wówczas czas na rozmowę - podsumowanie dnia, zaplanowanie następnego, omówienie problemów.... zdecydowanie polecam :)))
pozdrawiam serdecznie :))
P.S. zdjęcia cudne!!!!!!!!!!!

KASANDRA pisze...

dziękuję anne

do formy jako takiej dużo mi brakuję ale mam nadzieję,że będzie lepiej

Elle pisze...

O proszę! :) Kto by pomyślał, że spacerek z mężem może czynić cuda :) Cieszę się, że już OK :)
Zarówno fotki, jak i samo zielsko - cudne :)
Pozdrawiam serdecznie :)

alewe pisze...

a mały wyjazd byłby jeszcze lepszą terapią ;) zachęcam :DD
pozazdrościć takiego opiekuńczego,spacerującego męża :)
pozdrawiam ciepło

KASANDRA pisze...

Dziękuję Elle

Alewe mały wyjazd mówisz hm ... pewnie tak, tylko że mój mąż właśnie kończy urlop no ale został jeszcze weekend... kto wie może się skusimy

Ściskam mocno dziewczyny

aagaa pisze...

Musisz gdzieś wyjechać ,nawet na weekend.Nie patrzec ciągle na to samo,nie robić codziennie tych samych rzeczy.
Zmienić klimat.
Sama widzisz.Taki spacer a ile daje.
Będzie dobrze.Całuję mocno

Mia pisze...

Spacer bardzo pomaga. ja zawsze rano ok godziny spaceruję z psem, wtedy mam czas, żeby wiele spraw przemyśleć. A z mężem często spacerujemy wieczore, pies to dobry powód. Wyjść trzeba :)
Trzymaj się ciepło!

Ita pisze...

Mam to samo ,jak oklapnę ,pędzę do lasu ,wracam naładowana i dotleniona z lżejszą głową. Dziewczyny dobrze radzą ,zmiana miejsca dobrze na Ciebie wpłynie ,nawet krótkie oderwanie się od codziennych czynności czyni cuda.
Trzymaj się ciepło,pozdrawiam.

Francuska Sielanka pisze...

super że Twoje samopoczucie się poprawiło, na mnie spacer zawsze działa uspokajająco tylko samej ciężko się w nerwach zdecydować żeby na niego pójść ale małżonek wykazał się świetną intuicją :)

Unknown pisze...

Czasami tak niewiele trzeba aby samopoczucie się poprawiło...Brawa dla małżonka i dla Ciebie,że dałaś się namówić.
Trzymam kciuki za Ciebie,wszystko będzie dobrze!

Dag-eSz pisze...

No i fajnie :) nie ma to jak mąż :) a te zielsko... już tak za mną chodzi, też muszę sobie narwać :) Bo śliczne jest :) fotki piękne, pozdrawiam :)